Mafii, która nazwana została dla niepoznaki "partią polityczną Platforma Obywatelska", a której cele koncentrują się wokół rabowania państwa i obywateli i neutralizacji przy pomocy opanowanych organów państwa, tych co próbowali walczyć ze zorganizowaną na szczytach władzy przestępczością. Nie tylko zresztą przy pomocy organów państwa, ale i bandytów, ujawniając wizerunki i adresy nieprzekupnych funkcjonariuszy. Nie mówiąc już o policyjnej ochronie wszelkiej maści bydlaków atakujących zwykłych ludzi, którzy chcieliby zamanifestować swoje poglądy
I oto od wczoraj możemy podziwiać w prawym górnym rogu ekranu członka, a właściwie chyba kukiełkę mafii, nazywaną "ministrem sprawiedliwości". Dobrą okazją do promocji jest fakt, że ów "minister sprawiedliwości" obiecał pomoc chłopakowi skazanemu za wiadomy napis.
Ciekawe, czy ten "minister" pomoże np. w śledztwie dot. pobicia dziennikarza, który obnażył funkcjonowanie tvp i kancelarii prezydenta. Policja oczywiście nie może znaleźć sprawców. "Minister" jako człowiek pomocny mógłby poradzić policji, żeby sprawdziła bilingi pracowników kanc. prezyd. i ich przyjaciół z WSI, a tych z kolei z "nieznanymi sprawcami" i specami od odkręcania kół. Tym bardziej, że Komorowski przy okazji sprawy red. Sumlińskiego pokazał jak chętnie rozprawia się z dziennikarzami przy pomocy wypróbowanych żołnierzy.
O czym zresztą innym można rozmawiać z "ministrem sprawiedliwość", skoro zawsze zasłania się "niezależną" prokuraturą i sądami.
Jeśli ta merytoryczna notka zostanie zwinięta, to ręce mi opadną.
